Newsletter
Bądź na bieżąco z motoryzacją
Artykuły pisane przez ekspertów
Nowe samochody i promocje
Nowości na naszej platformie
Chociaż od debiutu Mercedesa Klasy C o oznaczeniu kodowym W206 (lub S206 w przypadku odmiany kombi) minęły niemal 3 lata, na polskich drogach trudno dostrzec wiele egzemplarzy tego modelu. W obliczu raportowanych przez markę dobrych wyników sprzedażowych, przyczyny można upatrywać m. in. w stylistyce - bardzo zbliżonej do tej, znanej z poprzedniej generacji, z którą łatwo jest ją pomylić. Ta zbieżność jest szczególnie wyraźna w przypadku wersji kombi. W efekcie już na pierwszy rzut oka można orzec, że mamy do czynienia nie z zupełnie nowym modelem, a jedynie głębokim liftingiem poprzednika.
Stylistyka to jednak oczywiście nie wszystko, a aktualna C Klasa to samochód, o którym zdecydowanie warto pisać. Wieloletni rynkowy staż średniej wielkości Mercedesa sprawia, że piąta generacja jest samochodem pełni dojrzałym, dysponującym unikatowym charakterem, który wyróżnia go na tle konkurencji. Co więcej, aby wystawić testowanemu modelowi tak pochlebną opinię, nie była potrzebna przejażdżka topową odmianą AMG lub niemal 400-konną hybrydą. Do testów otrzymałem bowiem kombi z podstawowym silnikiem diesla o mocy 163 koni mechanicznych i kilkoma dodatkami na pokładzie. Czy na co dzień potrzebne jest więcej? Zdecydowanie nie.
Stylistyka – świeże spojrzenie na klasyczny projekt
Podobieństwo do poprzedniej generacji Klasy C jest uderzające zwłaszcza wtedy, kiedy patrzymy na odmianę W206 z profilu lub od frontu. Nie oznacza to jednak, że samochód wygląda przestarzale lub wtórnie – projektanci wykorzystali bowiem ponadczasowe linie poprzednika i wkomponowali w nie nowe rozwiązania stylistyczne.
Front Klasy C jest zdominowany przez osłonę chłodnicy ze zintegrowaną gwiazdą i charakterystyczną dla nowych modeli Mercedesa listwą w kolorze matowego srebra. W oczy rzucają się także wyjątkowo duże atrapy wlotów powietrza oraz dosyć wąskie LED-owe reflektory. Te elementy, wraz z wyraźnymi przetłoczeniami na masce, sprawiają, że nawet odmiana pozbawiona efektownych dodatków (które znajdziemy np. w egzemplarzach wyposażonych w pakiet AMG) wygląda nad wyraz dynamicznie i dostojnie za razem. Wyrazisty design Mercedesa Klasy C podkreślają także przetłoczenia biegnące nad listwami progowymi oraz tuż pod linią szyb bocznych. Następnie przechodzą płynnie w tylną strefę nadwozia, której, w przypadku najnowszych projektów producenta ze Stuttgartu, nie da się pomylić z autami żadnej innej marki. Jest to efekt zastosowania w niemal każdym modelu bardzo podobnych świateł tylnych, zaostrzonych w kierunku środka klapy bagażnika. Rozwiązanie to wygląda świeżo i wyraźnie odróżnia nowe Mercedesy od starszych generacji. Mam jednak wątpliwości, czy ten detal dobrze się zestarzeje.
W testowanej odmianie na próżno szukałem jednak zaskakujących dodatków stylistycznych, co wraz z czarnym lakierem sprawiało dosyć przygnębiające wrażenie. O tym, że mamy do czynienia z Mercedesem przypominały mi natomiast logotypy ukryte w nietypowych miejscach, takich jak klosz reflektorów czy pióra wycieraczek. Charakterystycznej gwiazdy brakuje natomiast w najważniejszym miejscu, czyli na masce, w formie wystającego „celownika”. Czy „bez gwiazdy nie ma jazdy”? Na całe szczęście okazuje się, że jest, i to naprawdę przyjemna, co w większym stopniu niż stylistyka zewnętrzna zapowiedziało wnętrze testowanego auta.
Wnętrze – Mercedes-Benz Klasy C zmierza w stronę minimalizmu
Wnętrze aktualnej Klasy C prezentuje się przede wszystkim estetycznie i co ciekawe, w pewien sposób minimalistycznie. Gdzieniegdzie widać jeszcze wprawdzie „barokowe” relikty designu charakterystycznego dla poprzedniej generacji aut Mercedesa, do których należą m.in. okrągłe nawiewy klimatyzacji. Jednak poza kilkoma wyjątkami, we wnętrzu testowanego samochodu, podobnie jak na zewnątrz, próżno szukać wielu dodatków stylistycznych. Opisywany minimalizm byłby z pewnością mniej odczuwalny, gdyby nie dosyć podstawowe wyposażenie testowanego egzemplarza. Brak udogodnień, takich jak skórzana tapicerka czy listwy ozdobne o fakturze metalu lub drewna z pewnością wpływa na ogólne odczucia. Omawiając stylistykę wnętrza testowanej C Klasy nie można niestety przemilczeć kwestii wykorzystania elementów pokrytych tzw. piano piano black, które obecne jest zresztą niemal wszędzie. Począwszy od listew, przez panel środkowy po… wykończenie kierownicy. Testowany egzemplarz był jednak niemal fabrycznie nowy – przebieg wynosił niecałe 4 tys. km, więc trudno na jego przykładzie wyciągać wnioski o trwałości materiałów wykończenia i ich odporności na zniszczenia.
Oprócz czerni fortepianowej, drugim elementem rzucającym się w oczy jest bardzo duży wyświetlacz o przekątnej niemal 12”. Służy do obsługi systemu MBUX, który odpowiada za wszystkie funkcje związane z rozrywką i bezpieczeństwem na pokładzie samochodu. Ekran mógłby jednak zostać nieco lepiej wkomponowany w projekt deski rozdzielczej. Warte pochwały są natomiast standardowe fotele pokryte materiałową tapicerką. Pomimo tego, że wyglądają zupełnie zwyczajnie i nie posiadają zbyt wielu opcji regulacji (oczywiście manualnej), z łatwością można odnaleźć w nich wygodą pozycję za kierownicą. Co więcej, zapewniają niezłe trzymanie boczne oraz komfort wystarczający do pokonania dłuższej trasy bez częstych postojów.
Przestrzeń dla pasażerów tylnej kanapy wreszcie jest wystarczająca
Wygodę na odpowiednim poziomie zapewnia również tylna kanapa. Chociaż przestrzeń dla pasażerów w tylnej części kabiny Klasy C nie jest porównywalna z Klasą E czy np. Skodą Superb, to większość pasażerów powinna czuć się wystarczająco komfortowo. Warto wspomnieć, że segment D, w którym plasowany jest testowany Mercedes, urósł w ostatnich latach, a zjawisko to nie ominęło również marki ze Stuttgartu. W związku tym osoby, które miały styczność z poprzednimi generacjami tego modelu poczują, że miejsca z tyłu jest jednak więcej.
Do testów otrzymałem wersję kombi, często wybieraną przez klientów ze względu na bardziej (w porównaniu do wersji sedan) pakowany bagażnik. Ten oferuje sporo miejsca, jednak liczby nie imponują – 490 l pojemności to wynik przeciętny na tle konkurencji. Przestrzeń na bagaże jest jednak ustawna i nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapakować samochód po dach, a kabinę pasażerską oddzielić wysuwaną siatką-kratką.
Multimedia – czy to jeszcze auto, czy już komputer?
Współczesne samochody spalinowe stoją niejako w rozkroku pomiędzy nowoczesnością, a tradycją. Z jednej strony są wyposażone w najbardziej nowoczesne systemy asystujące kierowcy, rozwiązania z obszaru ekologii czy układy poprawiające płynność i komfort jazdy. Z drugiej, pod maską takich aut kryją się spalinowe jednostki, często będące ewolucją silników montowanych w danej marce od dekad. W dobie dynamicznego rozwoju elektromobilności producenci starają się w pewien sposób zacierać granicę między tradycyjnymi a elektrycznymi modelami. Często w ramach jednego modelu dostępne są zarówno wersje spalinowe, jak i napędzane prądem. Oznacza to, że rozwiązania typowe dla tej drugiej grupy są często przenoszone także do wersji spalinowych. Jeden z trendów współczesnej motoryzacji polega na przenoszeniu większości elementów obsługi aut na cyfrowe ekrany i rezygnacja z fizycznych przycisków.
Efekty takiego podejścia widać m.in. w testowanym Mercedesie. Korzystając tylko z fizycznych dźwigni i przycisków, możemy jedynie zmieniać kierunek jazdy, włączać kierunkowskazy i regulować pracę wycieraczek i świateł. Nawet przyciski na kierowcy są dotykowe. Mam przeczucie, że w kolejnym, prawdopodobnie elektrycznym wcieleniu Klasy C, znikną nawet te opcje. Wszystkie funkcje będziemy natomiast obsługiwać za pomocą jeszcze większych ekranów. Po kilku godzinach można się do tego przyzwyczaić, jednak przesiadka do „klasycznego” auta po zakończeniu testu była miłym powrotem do normalności.
MBUX pozwala nam przenieść się za kierownicę modelu z logo AMG... ale tylko na chwilę
System multimedialny, czyli MBUX , w który wyposażony był testowany Mercedes, jest dobrze zaprojektowany i, po krótkim zapoznaniu, nie powinniśmy mieć problemów ze znalezieniem odpowiednich funkcji. Nawet obsługa panelu klimatyzacji przeniesiona na dotykowy wyświetlacz, nie była tak uciążliwa, jak zapowiadały pierwsze chwile spędzone z autem. Duże wrażenie robi możliwość zagłębienia się w aktualne parametry pojazdu. Chociaż w dwulitrowym dieslu nie będziemy tego robić zbyt często, podgląd na generowane w czasie rzeczywistym moc czy moment obrotowy może na krótką chwilę (w wyobraźni) przenieść nas za kierownicę pełnoprawnej odmiany AMG. Z tego poziomu możemy także prześledzić statystyki dotyczące zużycia paliwa, co w przypadku tego konkretnego egzemplarza wydaje się zdecydowanie bardziej użyteczną funkcją.
Na pochwałę zasługuje także zastępujący zegary ekran umieszczony przed kierowcą, zapewniający kilka możliwości konfiguracji, pozwalających na dostosowanie wyświetlanych informacje do bieżących potrzeb. Wyświetlacz charakteryzują świetna jakość i czytelność oraz przemyślany rozkład cyfrowych wskaźników. Na większości proponowanych zestawów brakuje jednak dosyć istotnej informacji, jaką jest temperatura cieczy chłodzącej silnika. Chociaż współczesne samochody to w zasadzie bardziej komputery na kołach, jednak w turbodoładowanym silniku diesla dobrze byłoby móc łatwo sprawdzić, kiedy jednostka osiągnęła swoją temperaturę roboczą.
Napęd – wersja C200d to właściwy wybór
Do testu omawianej C Klasy podchodziłem z poczuciem, że do dyspozycji dostanę typową „wersję na start” niemieckiej marki premium – czyli auto pod wieloma względami lepsze i lepiej wykonane, niż przeciętny „model dla Kowalskiego”, jednak pozostawiający sporą dozę niedosytu pod względem wyposażenia oraz napędu. 163 KM i niezbyt imponujące oznaczenie 200d nie wróżyły więc nic poza dobrą ekonomią i możliwością sprawnego przemieszczania się. Pierwsze kilometry pokazały jednak, że tylko pierwsza część tego twierdzenia jest prawdziwa. Spalanie jest wręcz śmiesznie niskie – przy spokojnej jeździe po mieście komputer pokazywał do 6. spalonego oleju napędowego. Podczas jazdy z ustawionym tempomatem na drodze ekspresowej – niewiele ponad 4 l. Na drodze krajowej – udało się zejść do wyników z trójką z przodu. Imponujące.
Jeszcze większe zaskoczenie dotyczy osiągów testowanego modelu. Moc 163 KM przekłada się bowiem na przyspieszenie od 0 do 100 km/h poniżej 8 s (producent deklaruje wynik 7,8 s.). W warunkach miejskich i na trasie taki rezultat wystarcza z nawiązką. Dopiero prędkości autostradowe ujawniają, że mamy do czynienia z podstawowym napędem. Kierowcy, którzy często poruszają się po drogach z wysokim limitem prędkości, mogą rozważyć dopłatę do mocniejszej wersji. Nie jest to jednak konieczność.
Miękka hybryda i silnik diesla - para idealna?
Pozostaje więc zadać sobie pytanie: co sprawia, że wersja C200d jest tak wydajna? Rewelacyjne wyniki spalania oraz dobre osiągi są efektem niemal idealnej współpracy dwulitrowego silnika diesla, automatycznej przekładni oraz układu mild hybrid. Co więcej, za sprawą układu miękkiej hybrydy auto często przechodzi w tryb żeglowania, co sprzyja obniżeniu konsumpcji paliwa. Pewne zastrzeżenia można mieć co do kultury pracy zimnego silnika, jednak jest to przypadłość niemal wszystkich 4-cylindrowych diesli. Podczas testu dostrzegłem także brak płynności działania układu można podczas hamowania do 0 km/h. Zjawisko objawiało się szarpnięciami w ostatniej fazie zwalniania pojazdu, które najmocniej czuć było w trybie Eco. Drobne uwagi nie psują jednak ogólnego dobrego wrażenia dotyczącego układu napędowego testowanej Klasy C.
Wrażenia z jady – BMW Serii 3 ma poważnego konkurenta
Chociaż stonowana stylistyka oraz obiegowa opinia na temat komfortowego nastawienia zawieszenia Mercedesów tego nie zapowiada, C Klasa piątej generacji to auto bardzo pewne w prowadzeniu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wrażenia i odczucia z jazdy są tutaj postawione nieco ponad troskę o komfort kierowcy i pasażerów. To o tyle zaskakujące, że podczas testu nie miałem do czynienia z wersją usportowioną spod znaku AMG. Wyposażenie nie obejmowało także niskoprofilowych opon czy sportowego zawieszenia. Nawet na stosunkowo wąskich, 17-calowych kołach auto prowadzi się niezwykle pewnie, a po przełączeniu na tryb jazdy „Sport” nie ustępuje słynącym z „radości z jazdy” modelom BMW. Co ciekawe, nawet przy włączonej kontroli trakcji wyraźnie czuć tylnonapędową charakterystykę samochodu.
To, że auto potrafi jechać dynamicznie nie oznacza konieczności rezygnacji z komfortu. Zawieszenie dobrze wybiera nierówności, jednak nie izoluje kierowcy od pokonywanej nawierzchni. Całość zapewnia świetny kompromis do jazdy na co dzień. Zadowoleni będą zarówno kierowcy szukający odrobiny emocji na drodze, jak i tacy, którzy po prostu sprawnie i komfortowo chcą dojechać z punktu A do punktu B. Czy ktoś w takim razie będzie rozczarowany? Chyba tylko ci, którzy od najmniejszego 5-osobowego Mercedesa z tylnym napędem oczekują komfortu na poziomie limuzyny prezesa. Tacy klienci powinni zdecydować się na Mercedesa Klasy S lub przynajmniej na Klasę E.
Ile kosztuje Mercedes-Benz C200d kombi?
Cennik Mercedesa Klasy C z podstawowym silnikiem benzynowym zaczyna się od 204 600 zł. Za te pieniądze dostępny jest samochód z automatyczną skrzynią biegów oraz hybrydowym układem mild hybrid, które są standardem niezależnie od wybranej wersji silnikowej. Jednak jak to w marce premium – nie mamy co liczyć na zbyt wiele dodatków na pokładzie. Na te należy przeznaczyć co najmniej kilkanaście dodatkowych tysięcy. Odmiana C200d to już wydatek minimum 215 900 zł. Za niewiele ponad 10 tys. zł otrzymamy lepsze osiągi oraz wyższą wydajność. Mowa o niemal sekundy lepszym przyspieszeniu do 100 km/h oraz o prawie 2 l niższym spalaniu na 100 km/h. Taka różnica w racie wynajmu długoterminowego lub leasingu będzie już zupełnie niezauważalna. Po krótkiej kalkulacji nietrudno o wniosek: przynajmniej w Mercedesie Klasy C diesel nie umarł i jest naprawdę słusznym wyborem. Przynajmniej w sytuacji, w której rozważamy podstawową wersję napędu.
Na platformie Automarket.pl wynajem długoterminowy Mercedesa C200d to koszt ok. 3000 zł miesięcznie, w 36-miesięcznym wynajmie długoterminowym i 10 proc. wkładem własnym (ok. 20 tys. zł). Do mocniejszej, 200-konnej odmiany C220d musimy dołożyć około 500 zł. W zamian otrzymamy nieco lepsze osiągi przy identycznym spalaniu. W leasingu miesięczna rata spadnie o ok. 300 zł, jednak we własnym zakresie będziemy musieli zorganizować ubezpieczenie pojazdu. Na którą opcję się zdecydować? W razie wątpliwości warto zasięgnąć opinii ekspertów z platformy Automarket.pl, którzy pomogą z wyborem auta oraz finansowania dostosowanego do potrzeb kupującego.
Dla kogo jest Mercedes-Benz Klasy C? Kto nie będzie zadowolony z tego auta?
Klasa C200d kombi będzie odpowiednia dla:
- kierowców, poszukujących eleganckiego auta ze stonowaną stylistyką,
- użytkowników, którzy chcą korzystać z nowoczesnych i rozbudowanych systemów rozrywki i bezpieczeństwa,
- osób poszukujących maksymalnej ekonomii i niezłego komfortu w długiej trasie,
- kierowców, którzy lubią prowadzić.
Klasa C200d kombi może nie być odpowiednia dla:
- kierowców oczekujących od auta maksymalnego komfortu – ci powinni wybrać jeden z większych modeli niemieckiej marki,
- użytkowników, którzy oczekują sportowych osiągów – takie znajdą, jeśli zdecydują się na mocniejszą wersję silnikową,
- kierowców preferujących w motoryzacji klasyczne rozwiązania związane z obsługą pojazdu.
Tekst: Paweł Sokół
Zdjęcia: Paweł Czmil
Wpis powstał:
12 grudnia, 2023